Uczelnia + Pszczyna
Poniedziałek, 8 czerwca 2009 | dodano:08.06.2009
- DST: 120.10km
- Teren: 2.00km
- Czas: 04:42
- VAVG 25.55km/h
- VMAX 48.60km/h
- Temp.: 24.0°C
- Sprzęt: Giant
- Aktywność: Jazda na rowerze
Rano na uczelnię i spowrotem.
Po południu - dostarczyć Marcusowi opony, kajdanki z futerkiem i inne cuda. Zaraz po wyjeździe - tylne koło robi "Psssss..." zmuszając mnie do zatrzymania się i załatania. Dziura jest w miejscu uszkodzenia oplotu opony - no cóż, po to jadę do Pszczyny żeby mieć nową oponę. Po załataniu dalsza podróż bez niespodzianek.
W Pszczynie z Markiem spotykam się na rynku, podjeżdżamy do parku (całe 200 metrów) i wymieniamy opony - ja biorę jego przednią i zakładam na tył, on zaś opony od Wrzaska zakłada i na przód, i na tył. Pompujemy do słusznych wartości (on 6 barów, ja 6.5 - max na co opona pozwala), Marcus reguluje klocki bo coś haczą mu o oponę, podjeżdżamy na symbolicznego loda i do domu.
Po południu - dostarczyć Marcusowi opony, kajdanki z futerkiem i inne cuda. Zaraz po wyjeździe - tylne koło robi "Psssss..." zmuszając mnie do zatrzymania się i załatania. Dziura jest w miejscu uszkodzenia oplotu opony - no cóż, po to jadę do Pszczyny żeby mieć nową oponę. Po załataniu dalsza podróż bez niespodzianek.
W Pszczynie z Markiem spotykam się na rynku, podjeżdżamy do parku (całe 200 metrów) i wymieniamy opony - ja biorę jego przednią i zakładam na tył, on zaś opony od Wrzaska zakłada i na przód, i na tył. Pompujemy do słusznych wartości (on 6 barów, ja 6.5 - max na co opona pozwala), Marcus reguluje klocki bo coś haczą mu o oponę, podjeżdżamy na symbolicznego loda i do domu.