Wpisy archiwalne w miesiącu
Marzec, 2010
Dystans całkowity: | 812.88 km (w terenie 5.00 km; 0.62%) |
Czas w ruchu: | 33:43 |
Średnia prędkość: | 24.11 km/h |
Maksymalna prędkość: | 70.60 km/h |
Suma podjazdów: | 5375 m |
Suma kalorii: | 1000 kcal |
Liczba aktywności: | 20 |
Średnio na aktywność: | 40.64 km i 1h 41m |
Więcej statystyk |
Na uczelnię
Środa, 31 marca 2010 | dodano:31.03.2010
- DST: 59.22km
- Teren: 2.00km
- Czas: 02:38
- VAVG 22.49km/h
- VMAX 40.14km/h
- Temp.: 12.0°C
- Kalorie: 1000kcal
- Podjazdy: 200m
- Sprzęt: Giant
- Aktywność: Jazda na rowerze
W drodze na uczelnię - rozleciało się prowizoryczne wczorajsze klejenie dętki. W drodze do domu - dziura na przedzie, na szczęście powietrze zeszło do zera dopiero 300m od domu. No i deszcz.
Tak źle jak dzisiaj z uczelni do domu dawno mi się nie jechało.
Tak źle jak dzisiaj z uczelni do domu dawno mi się nie jechało.
Przez Czechy
Wtorek, 30 marca 2010 | dodano:30.03.2010
- DST: 100.38km
- Teren: 1.00km
- Czas: 04:00
- VAVG 25.09km/h
- VMAX 70.60km/h
- Temp.: 18.0°C
- Podjazdy: 820m
- Sprzęt: Giant
- Aktywność: Jazda na rowerze
Po obiedzie na rower jako że ładna pogoda. Pierwszy raz w krótkich spodenkach - było OK, bo temperatura poniżej 16 stopni nie spadła, z reguły około 18 było.
Przed Raciborzem złapałem kapcia na szkle. Okazało się że dętka zapasowa była źle poklejona - na pobliskiej stacji po napompowaniu kompresorem całe powietrze uszło z nieprzyjemnym piskiem. Nic, połatałem i jazda dalej, trzymało.
Ruch w Czechach zdecydowanie spokojniejszy niż u nas.
Chyba licznik Crivit przegoni Sigmę :) Błędy są nieznaczne względem niej (na dzisiejszej trasie 300m, czyli 3 promile), a funkcja temperatury mi się przydaje.
Przed Raciborzem złapałem kapcia na szkle. Okazało się że dętka zapasowa była źle poklejona - na pobliskiej stacji po napompowaniu kompresorem całe powietrze uszło z nieprzyjemnym piskiem. Nic, połatałem i jazda dalej, trzymało.
Ruch w Czechach zdecydowanie spokojniejszy niż u nas.
Chyba licznik Crivit przegoni Sigmę :) Błędy są nieznaczne względem niej (na dzisiejszej trasie 300m, czyli 3 promile), a funkcja temperatury mi się przydaje.
Tesco
Sobota, 27 marca 2010 | dodano:27.03.2010
- DST: 7.05km
- Czas: 00:18
- VAVG 23.50km/h
- VMAX 42.39km/h
- Temp.: 15.0°C
- Podjazdy: 20m
- Sprzęt: Giant
- Aktywność: Jazda na rowerze
Po czipsy i Kitekata.
Uczelnia
Piątek, 26 marca 2010 | dodano:26.03.2010
- DST: 75.68km
- Teren: 1.00km
- Czas: 03:10
- VAVG 23.90km/h
- VMAX 47.90km/h
- Temp.: 20.0°C
- Podjazdy: 486m
- Sprzęt: Giant
- Aktywność: Jazda na rowerze
Na uczelnię, po drodze Lidl - miałem bratu kupić licznik. No właśnie, miałem, bo w żadnym z 3 odwiedzonych Lidlów (2x Gliwice, w drodze powrotnej Rybnik) liczników już nie było.
Lidl
Czwartek, 25 marca 2010 | dodano:25.03.2010
- DST: 35.41km
- Czas: 01:29
- VAVG 23.87km/h
- VMAX 50.88km/h
- Temp.: 18.0°C
- Podjazdy: 279m
- Sprzęt: Giant
- Aktywność: Jazda na rowerze
Rano fryzjer, po południu do Lidla. Kupiłem licznik - powinien być OK (ale to się okaże dopiero po czasie) i skarpetki (test jutro). Niestety pętelka miała być dłuższa ale dostałem SMSa że mam przyjechać do domu coś zrobić.
Ciepełko :)
Ciepełko :)
Tutamsiam
Wtorek, 23 marca 2010 | dodano:23.03.2010
- DST: 12.20km
- Czas: 00:32
- VAVG 22.88km/h
- VMAX 44.03km/h
- Temp.: 15.0°C
- Podjazdy: 30m
- Sprzęt: Giant
- Aktywność: Jazda na rowerze
Po piwo i czipsy, a potem do kumpla.
No i spróbować dopompować dętkę. Okazuje się że kompresor na Bliskiej do 8 atmosfer dymać nie chce.
A pieprzona pompka się rozpadła i nie działa. Znowu wydatek!
No i spróbować dopompować dętkę. Okazuje się że kompresor na Bliskiej do 8 atmosfer dymać nie chce.
A pieprzona pompka się rozpadła i nie działa. Znowu wydatek!
Koniaków z Michałem Wolffem
Poniedziałek, 22 marca 2010 | dodano:22.03.2010
- DST: 150.90km
- Czas: 06:25
- VAVG 23.52km/h
- VMAX 64.18km/h
- Temp.: 10.0°C
- Podjazdy: 1370m
- Sprzęt: Giant
- Aktywność: Jazda na rowerze
W niedzielę Michał Wolff pisze mi o wyprawie na którą jedzie z propozycją chwilowego dołączenia się. Nieco pomarudziłem, pokalkulowałem i uznałem że mogę trochę z nim jutro pojeździć.
Z rana objeżdżam sklepy rowerowe w poszukiwaniu zębatki 32z. Niestety brak, w jednym tylko sklepie jest kompozytowo-stalowy XTR (130 zł!) który i tak chyba nie pasuje do mojej korby (chodzi o część kompozytową która wystaje z zębatki i o cośtam zawadzałaby w mojej korbie). Nic, na szybko wpadam do domu, robię kanapki, a na IRC QSi daje mi pomysł obrócenia starej zębatki - może będzie działać. No cóż, zmykam na pociąg do Bielska, w pociągu okazuje się jak przez ostatni czas jeździłem - korba była niedokręcona na 2 mm i lewe ramię w zasadzie "latało" luźno. Przekręcam zębatkę, dokręcam małą, reguluję przerzutkę i z nudów po 20 minutach wchodzę na IRCa. W pociągu brak wody, więc cały dzień muszę z uwalonymi rękami jechać.
W Bielsku przyjeżdżam przed Michałem a miało być na odwrót. Jedziemy od razu w stronę Żywca, gubimy się nieco - źle zaprogramowałem GPSa, a oznaczenie w Bielsku kiepskie, więc zamiast na Żywiec jedziemy na Szczyrk. Na szczęście Michał orientuje się szybko i wracamy na odpowiednią drogę, jedyna strata to parędziesiąt (30?) metrów podjazdu na darmo.
Trasa fajna, samochodów względnie, do tego wiaterek w plecy - można jechać. Pierwszy postój dopiero w Milówce (nie licząc 2 superkrótkich - na fotkę i na przebranie się w coś cieńszego). Za Milówką powoli zaczyna się podjazd, w Kamiesznicy zaczyna się robić ostro tylko po to żeby zakończyć się ścianką ponad 20% nachylenia. Zatrzymuję się chyba 2 razy na złapanie oddechu, kaseta się skończyła, ale lżejsze biegi przypuszczam że niewiele by mi dały :) Chwilka mniej stromego podjazdu a potem znowu ostro - na tyle że zaczynam tracić przyczepność z tyłu woda na nawierzchni wydatnie w tym pomaga).
Drugi i ostatni postój z Michałem przy drodze wojewódzkiej w Koniakowie. Podjeżdża też kolarz, chwilkę gadamy, zachęca do uczestnictwa w jakieś imprezie kolarskiej - maraton, pętla beskidzka itp. W sumie czemu nie? Może wystartuję, jest kategoria "rowery inne" - idealna dla mnie.
Po rozstaniu zdaję się na łaskę GPSa - skręcam w jakąś dróżkę która ma prowadzić do Istebnej i dalej do Wisły omijając Kubalonkę. I tak jest, jadę koło schroniska PTSM w którym była Fasolka w styczniu, odbijam obok niego w prawo gdzie znowu jest podjazd, na szczęście ostatni na trasie. W pewnym momencie zakaz ruchu pojazdów (oprócz rowerów i ALP) - zaczynam mieć pewne obawy, ale ciągle asfalt, zatem jadę. No i niestety za jakiś czas asfalt robi się jakiś taki śnieżny, co jest na jednym zdjęciu :) Na szczęście bez większych problemów przejechałem.
Jak się okazuje wyjeżdżam w Wiśle Czarnej. Jezioro Czarne zamarznięte, co w sumie nie bardzo dziwi - powyżej ok. 500m w górach jest ciągle dużo śniegu. Wyjazd na Wiślankę i zaczyna się jazda - przelotowa była powyżej 30 km/h :) Kryzys przyszedł dopiero w Żorach. Wcześniej małe problemy z oświetleniem, do tego zgubiłem gdzieś zapasową tylną lampkę - peszek, sprowadzę znowu z Hong-Kongu, jak poprzednio :)
Zdjęcia z wycieczki
Z rana objeżdżam sklepy rowerowe w poszukiwaniu zębatki 32z. Niestety brak, w jednym tylko sklepie jest kompozytowo-stalowy XTR (130 zł!) który i tak chyba nie pasuje do mojej korby (chodzi o część kompozytową która wystaje z zębatki i o cośtam zawadzałaby w mojej korbie). Nic, na szybko wpadam do domu, robię kanapki, a na IRC QSi daje mi pomysł obrócenia starej zębatki - może będzie działać. No cóż, zmykam na pociąg do Bielska, w pociągu okazuje się jak przez ostatni czas jeździłem - korba była niedokręcona na 2 mm i lewe ramię w zasadzie "latało" luźno. Przekręcam zębatkę, dokręcam małą, reguluję przerzutkę i z nudów po 20 minutach wchodzę na IRCa. W pociągu brak wody, więc cały dzień muszę z uwalonymi rękami jechać.
W Bielsku przyjeżdżam przed Michałem a miało być na odwrót. Jedziemy od razu w stronę Żywca, gubimy się nieco - źle zaprogramowałem GPSa, a oznaczenie w Bielsku kiepskie, więc zamiast na Żywiec jedziemy na Szczyrk. Na szczęście Michał orientuje się szybko i wracamy na odpowiednią drogę, jedyna strata to parędziesiąt (30?) metrów podjazdu na darmo.
Trasa fajna, samochodów względnie, do tego wiaterek w plecy - można jechać. Pierwszy postój dopiero w Milówce (nie licząc 2 superkrótkich - na fotkę i na przebranie się w coś cieńszego). Za Milówką powoli zaczyna się podjazd, w Kamiesznicy zaczyna się robić ostro tylko po to żeby zakończyć się ścianką ponad 20% nachylenia. Zatrzymuję się chyba 2 razy na złapanie oddechu, kaseta się skończyła, ale lżejsze biegi przypuszczam że niewiele by mi dały :) Chwilka mniej stromego podjazdu a potem znowu ostro - na tyle że zaczynam tracić przyczepność z tyłu woda na nawierzchni wydatnie w tym pomaga).
Drugi i ostatni postój z Michałem przy drodze wojewódzkiej w Koniakowie. Podjeżdża też kolarz, chwilkę gadamy, zachęca do uczestnictwa w jakieś imprezie kolarskiej - maraton, pętla beskidzka itp. W sumie czemu nie? Może wystartuję, jest kategoria "rowery inne" - idealna dla mnie.
Po rozstaniu zdaję się na łaskę GPSa - skręcam w jakąś dróżkę która ma prowadzić do Istebnej i dalej do Wisły omijając Kubalonkę. I tak jest, jadę koło schroniska PTSM w którym była Fasolka w styczniu, odbijam obok niego w prawo gdzie znowu jest podjazd, na szczęście ostatni na trasie. W pewnym momencie zakaz ruchu pojazdów (oprócz rowerów i ALP) - zaczynam mieć pewne obawy, ale ciągle asfalt, zatem jadę. No i niestety za jakiś czas asfalt robi się jakiś taki śnieżny, co jest na jednym zdjęciu :) Na szczęście bez większych problemów przejechałem.
Jak się okazuje wyjeżdżam w Wiśle Czarnej. Jezioro Czarne zamarznięte, co w sumie nie bardzo dziwi - powyżej ok. 500m w górach jest ciągle dużo śniegu. Wyjazd na Wiślankę i zaczyna się jazda - przelotowa była powyżej 30 km/h :) Kryzys przyszedł dopiero w Żorach. Wcześniej małe problemy z oświetleniem, do tego zgubiłem gdzieś zapasową tylną lampkę - peszek, sprowadzę znowu z Hong-Kongu, jak poprzednio :)
Zdjęcia z wycieczki
Do Katowic
Niedziela, 21 marca 2010 | dodano:21.03.2010
- DST: 89.68km
- Czas: 03:23
- VAVG 26.51km/h
- VMAX 53.52km/h
- Temp.: 14.0°C
- Podjazdy: 509m
- Sprzęt: Giant
- Aktywność: Jazda na rowerze
W zasadzie 0 km teren, ale po powrocie byłem brudny bardziej niż po maratonie w Krakowie.
Marek prezentował znowu zdjęcia z wyprawy, sądzę że conieco wygra bo miał najlepszą z 3 prezentacji w swojej godzinie. Później się zmyłem.
Marek prezentował znowu zdjęcia z wyprawy, sądzę że conieco wygra bo miał najlepszą z 3 prezentacji w swojej godzinie. Później się zmyłem.
Pętla tutam
Sobota, 20 marca 2010 | dodano:20.03.2010
- DST: 32.14km
- Czas: 01:15
- VAVG 25.71km/h
- VMAX 55.48km/h
- Temp.: 14.0°C
- Podjazdy: 300m
- Sprzęt: Giant
- Aktywność: Jazda na rowerze
Krótko bo robota w domu była. I do tego deszcz padał.
Pętelka przez Rydułtowy
Piątek, 19 marca 2010 | dodano:19.03.2010
- DST: 40.34km
- Czas: 01:40
- VAVG 24.20km/h
- VMAX 44.47km/h
- Temp.: 15.0°C
- Podjazdy: 326m
- Sprzęt: Giant
- Aktywność: Jazda na rowerze
Do biblioteki i pojeździć tu i ówdzie. 2 dętki załatwione - jedna na uskoku poprzecznym na drodze dla rowerów (powyżej 1 cm, ostra krawędź). Druga to efekt pierwszej, nie udało mi się dodymać dętki do więcej niż 4 atmosfery, przy wpadnięciu w najbliższą większą dziurę drugi snejk.
A potem dla miłego zakończenia dnia najpierw zajechanie drogi po wyprzedzaniu, a potem próba wymuszenia pierwszeństwa na rondzie.
Dobrze że pogoda się wiosenna zrobiła :)
A potem dla miłego zakończenia dnia najpierw zajechanie drogi po wyprzedzaniu, a potem próba wymuszenia pierwszeństwa na rondzie.
Dobrze że pogoda się wiosenna zrobiła :)