Wpisy archiwalne w miesiącu
Sierpień, 2010
Dystans całkowity: | 699.74 km (w terenie 17.50 km; 2.50%) |
Czas w ruchu: | 29:45 |
Średnia prędkość: | 23.52 km/h |
Maksymalna prędkość: | 72.80 km/h |
Suma podjazdów: | 6584 m |
Suma kalorii: | 12149 kcal |
Liczba aktywności: | 13 |
Średnio na aktywność: | 53.83 km i 2h 17m |
Więcej statystyk |
.
Poniedziałek, 30 sierpnia 2010 | dodano:01.09.2010 Kategoria <50, Samotnie, Użytkowo
- DST: 7.55km
- Czas: 00:19
- VAVG 23.84km/h
- VMAX 39.70km/h
- Temp.: 18.0°C
- Kalorie: 140kcal
- Podjazdy: 30m
- Sprzęt: Giant
- Aktywność: Jazda na rowerze
..
Praded - mój własny Imagis
Poniedziałek, 23 sierpnia 2010 | dodano:23.08.2010 Kategoria >200, Rozrywkowo, Samotnie
- DST: 250.57km
- Teren: 2.00km
- Czas: 11:47
- VAVG 21.26km/h
- VMAX 68.10km/h
- Temp.: 24.0°C
- Kalorie: 4718kcal
- Podjazdy: 3414m
- Sprzęt: Giant
- Aktywność: Jazda na rowerze
Jako że chłopaki (i nie tylko) napierali od soboty w 1008 Tour (dawny Imagis) postanowiłem pojechać dłuższą trasę i ja. W założeniu miało być 300 km, niestety z paru względów nie wyszło.
Trasa wyglądała tak:
Wyjazd przed 6 rano, mogłem obejrzeć ładny wschód słońca. Początek niezły, bez zapowiadanego wiatru, szybko dojeżdżam do Czech, robię postój w Hlucinie na rogaliki i pączka. Niestety już zaczyna dosyć mocno wiać z południowego zachodu, do Opavy więc mam wiatr boczny, dalej głównie boczno-przedni, przeszkadza to w jeździe bardzo.
Opava - całkiem ładne miasto, niezła infrastruktura rowerowa - że u nas nie umieją wydzielić pasa z jezdni... Dużo miejsca to nie zajmuje, a działa znakomicie.
Tracę szybko siły, zatem następny postój już w Bilcicach, ponownie pączki, do tego banany - niestety nie do końca dojrzałe ale dało się zjeść. Dalsza jazda to standardowe dla Czechów pagórki, niektóre dosyć mocno nachylone i męczące. Robię kilka postojów dla odsapnięcia.
U stóp Pradeda jestem w miarę szybko, postanawiam wjechać od razu bez zatrzymywania się na posiłek. To był wielki błąd, jazda idzie bardzo ciężko, przerwy co 30-50m. W Ovcarni (koniec lasu, parking i restauracje) kupuję w automacie Colę - 0.5l za 30 koron (ok. 5 zł) to sporo, niemniej wiem że potrzebuję jakiegoś zastrzyku sacharozy.
Cola pomaga, koniec podjazdu szybciutki, pewnie też dlatego że mniej nachylony. Fotki na szczycie i szybki zjazd. Warto nadmienić że panuje tam spory ruch turystyczny - można podjechać autobusem do Ovcarni, później jest tylko kilka kilometrów asfaltowego podejścia, można nawet wypożyczyć hulajnogę roweropodobną, na której później komfortowo da się zjechać ze szczytu.
Po zjeździe postój w Karlovej Studance, wcześniej wysłałem SMSy do 2 kolegów z zapytaniem o pociąg, gdyż byłem dosyć mocno do tyłu z czasem (zakładałem pesymistycznie że o 14 będę na szczycie, a byłem po 15). Niestety pociągów brak, zatem jadę na rowerze w stronę Raciborza, a później (w założeniu) Rybnika.
Niedługo po minięciu granicy z Polską zaczyna jednak padać, a ja nie wziąłem nic od deszczu (chociaż i tak niewiele by to pomogło). Jakieś 25km przed Raciborzem dzwonię zatem do rodziców - na szczęście już przyjechali ze wczasów i do Raciborza podjeżdża po mnie matka. Samochodem wracam do domu.
Wyjazd w miarę udany, niestety wszystko popsuł silny wiatr i padający deszcz (a pod koniec jazdy - obie rzeczy naraz, a w efekcie deszcz padający prawie poziomo). Suma podjazdów wyszła też całkiem fajna - zdaje się że pobiłem moje oba rekordy (odległości i przewyższenia).
Trasa wyglądała tak:
Wyjazd przed 6 rano, mogłem obejrzeć ładny wschód słońca. Początek niezły, bez zapowiadanego wiatru, szybko dojeżdżam do Czech, robię postój w Hlucinie na rogaliki i pączka. Niestety już zaczyna dosyć mocno wiać z południowego zachodu, do Opavy więc mam wiatr boczny, dalej głównie boczno-przedni, przeszkadza to w jeździe bardzo.
Opava - całkiem ładne miasto, niezła infrastruktura rowerowa - że u nas nie umieją wydzielić pasa z jezdni... Dużo miejsca to nie zajmuje, a działa znakomicie.
Tracę szybko siły, zatem następny postój już w Bilcicach, ponownie pączki, do tego banany - niestety nie do końca dojrzałe ale dało się zjeść. Dalsza jazda to standardowe dla Czechów pagórki, niektóre dosyć mocno nachylone i męczące. Robię kilka postojów dla odsapnięcia.
U stóp Pradeda jestem w miarę szybko, postanawiam wjechać od razu bez zatrzymywania się na posiłek. To był wielki błąd, jazda idzie bardzo ciężko, przerwy co 30-50m. W Ovcarni (koniec lasu, parking i restauracje) kupuję w automacie Colę - 0.5l za 30 koron (ok. 5 zł) to sporo, niemniej wiem że potrzebuję jakiegoś zastrzyku sacharozy.
Cola pomaga, koniec podjazdu szybciutki, pewnie też dlatego że mniej nachylony. Fotki na szczycie i szybki zjazd. Warto nadmienić że panuje tam spory ruch turystyczny - można podjechać autobusem do Ovcarni, później jest tylko kilka kilometrów asfaltowego podejścia, można nawet wypożyczyć hulajnogę roweropodobną, na której później komfortowo da się zjechać ze szczytu.
Po zjeździe postój w Karlovej Studance, wcześniej wysłałem SMSy do 2 kolegów z zapytaniem o pociąg, gdyż byłem dosyć mocno do tyłu z czasem (zakładałem pesymistycznie że o 14 będę na szczycie, a byłem po 15). Niestety pociągów brak, zatem jadę na rowerze w stronę Raciborza, a później (w założeniu) Rybnika.
Niedługo po minięciu granicy z Polską zaczyna jednak padać, a ja nie wziąłem nic od deszczu (chociaż i tak niewiele by to pomogło). Jakieś 25km przed Raciborzem dzwonię zatem do rodziców - na szczęście już przyjechali ze wczasów i do Raciborza podjeżdża po mnie matka. Samochodem wracam do domu.
Wyjazd w miarę udany, niestety wszystko popsuł silny wiatr i padający deszcz (a pod koniec jazdy - obie rzeczy naraz, a w efekcie deszcz padający prawie poziomo). Suma podjazdów wyszła też całkiem fajna - zdaje się że pobiłem moje oba rekordy (odległości i przewyższenia).
Park&Ride; Rudyszwałd© MadMan
Infrastruktura rowerowa Opava© MadMan
Przeciwnik na horyzoncie© MadMan
Praded© MadMan
Victory!© MadMan
.
Niedziela, 22 sierpnia 2010 | dodano:22.08.2010 Kategoria Użytkowo, Samotnie, <50
- DST: 7.06km
- Czas: 00:16
- VAVG 26.47km/h
- VMAX 41.90km/h
- Temp.: 26.0°C
- Kalorie: 492kcal
- Podjazdy: 20m
- Sprzęt: Giant
- Aktywność: Jazda na rowerze
..
..
Sobota, 21 sierpnia 2010 | dodano:21.08.2010 Kategoria <50, Samotnie, Użytkowo
- DST: 19.98km
- Czas: 00:50
- VAVG 23.98km/h
- VMAX 40.90km/h
- Temp.: 25.0°C
- Kalorie: 360kcal
- Podjazdy: 100m
- Sprzęt: Giant
- Aktywność: Jazda na rowerze
.
..
Czwartek, 19 sierpnia 2010 | dodano:19.08.2010 Kategoria <50, Samotnie, Użytkowo
- DST: 11.83km
- Czas: 00:29
- VAVG 24.48km/h
- VMAX 42.70km/h
- Temp.: 20.0°C
- Kalorie: 227kcal
- Podjazdy: 80m
- Sprzęt: Giant
- Aktywność: Jazda na rowerze
12 km i 80m przewyższenia. Jechałem tylko do centrum i z powrotem.
Czy Rybnik jest pagórkowaty? :)
Czy Rybnik jest pagórkowaty? :)
.
Wtorek, 17 sierpnia 2010 | dodano:17.08.2010 Kategoria <50, Samotnie, Użytkowo
- DST: 22.55km
- Czas: 00:56
- VAVG 24.16km/h
- VMAX 54.10km/h
- Temp.: 25.0°C
- Kalorie: 424kcal
- Podjazdy: 50m
- Sprzęt: Giant
- Aktywność: Jazda na rowerze
..
Uczelnia
Poniedziałek, 16 sierpnia 2010 | dodano:16.08.2010 Kategoria 50-100, Samotnie, Użytkowo
- DST: 59.30km
- Czas: 02:16
- VAVG 26.16km/h
- VMAX 50.20km/h
- Temp.: 28.0°C
- Kalorie: 1132kcal
- Podjazdy: 400m
- Sprzęt: Giant
- Aktywność: Jazda na rowerze
Bo trzebaby w końcu napisać magisterkę...
Auchan2
Sobota, 14 sierpnia 2010 | dodano:14.08.2010 Kategoria <50, Samotnie, Użytkowo
- DST: 20.61km
- Czas: 00:47
- VAVG 26.31km/h
- VMAX 39.70km/h
- Temp.: 28.0°C
- Kalorie: 397kcal
- Podjazdy: 80m
- Sprzęt: Giant
- Aktywność: Jazda na rowerze
Auchan po raz drugi. Wychodzi pewna wada kas samoobsługowych - nie można oddać butelek po piwie i skorzystać z takiej kasy...
Auchan
Środa, 11 sierpnia 2010 | dodano:12.08.2010 Kategoria <50, Samotnie, Użytkowo
- DST: 22.41km
- Teren: 0.50km
- Czas: 00:53
- VAVG 25.37km/h
- VMAX 43.00km/h
- Temp.: 26.0°C
- Kalorie: 426kcal
- Podjazdy: 80m
- Sprzęt: Giant
- Aktywność: Jazda na rowerze
I ich kasa samoobsługowa. Ciekawa sprawa, nawet kartą sam zapłaciłem bez problemu :)
Łącko-Kraków
Niedziela, 8 sierpnia 2010 | dodano:09.08.2010 Kategoria >100, Grupowo, Rozrywkowo
- DST: 101.14km
- Czas: 03:56
- VAVG 25.71km/h
- VMAX 72.80km/h
- Temp.: 20.0°C
- Kalorie: 1911kcal
- Podjazdy: 950m
- Sprzęt: Giant
- Aktywność: Jazda na rowerze
No cóż, maraton się skończył, a dojazdu do domu nie miałem, zatem drugi nocleg u znajomego (dzięki QSi!). Następnego dnia postanowiłem dojechać do Krakowa i stamtąd pociągiem do domu - jakoś nie miałem natchnienia całej trasy powrotnej robić rowerem.
W trasę ze mną zabrał się QSi, chciał rozjechać poprzedni dzień no i nieco sobie też pojeździć. Jechałem z nim aż do Świątnik Górnych. Po drodze na postoju sprawdziłem rozkład PKP - okazało się że miałem wcześniejszy pociąg, o 12:40 - początkowo chciałem jechać o 14:20, ale jazda dobrze szła, stwierdziłem że może zdążę, zatem podgoniliśmy nieco.
Od Świątnik w zasadzie były 2 małe podjazdy, w samym Krakowie niestety przyhamowała mnie nieco sygnalizacja i na stację Kraków Łobzów wszedłem 2 minuty przed pociągiem. Na szczęście nie było kasy i mogłem kupić bez dopłat bilet u konduktora. Przy okazji była mała sprzeczka, bo chciał wypisać bilet na rower za 5 zł, na szczęście miałem stary bilet i sprawa została wyjaśniona. A byłoby niewesoło bo w portfelu miałem 14 zł, bilet na mnie zaś kosztował 12.
W trasę ze mną zabrał się QSi, chciał rozjechać poprzedni dzień no i nieco sobie też pojeździć. Jechałem z nim aż do Świątnik Górnych. Po drodze na postoju sprawdziłem rozkład PKP - okazało się że miałem wcześniejszy pociąg, o 12:40 - początkowo chciałem jechać o 14:20, ale jazda dobrze szła, stwierdziłem że może zdążę, zatem podgoniliśmy nieco.
Od Świątnik w zasadzie były 2 małe podjazdy, w samym Krakowie niestety przyhamowała mnie nieco sygnalizacja i na stację Kraków Łobzów wszedłem 2 minuty przed pociągiem. Na szczęście nie było kasy i mogłem kupić bez dopłat bilet u konduktora. Przy okazji była mała sprzeczka, bo chciał wypisać bilet na rower za 5 zł, na szczęście miałem stary bilet i sprawa została wyjaśniona. A byłoby niewesoło bo w portfelu miałem 14 zł, bilet na mnie zaś kosztował 12.