Bałkany - dzień 37
Piątek, 7 sierpnia 2009 | dodano:14.08.2009
- DST: 44.31km
- Czas: 02:03
- VAVG 21.61km/h
- VMAX 44.54km/h
- Sprzęt: Giant
- Aktywność: Jazda na rowerze
Ostatni dzień wyprawy.
Rano szybko wybywamy na stację kolejową, tam zakup biletów do Żiliny – bez problemu. W Żilinie Marek zalicza ostry wkurw – kupuje bilety na pociąg do Cadcy, okazuje się że jedzie on też do Bohumina. Pani w kasie każe mu spytać kierownika czy weźmie rowery – kierownik się zgadza, ale druga wizyta w kasie skutkuje standardowym „nie sprzedam panu biletu i co mi pan teraz zrobi”. Postanawiamy spieprzać do Skalite rowerem, ale w ostatnim momencie zauważam że za pół godziny jedzie pociąg – ryzykujemy i się udaje.
Ze Skalite rowerem przejeżdżamy do Zwardonia – jakieś 10 minut maksymalnie. Tam kupujemy BEZ ŻADNYCH PROBLEMÓW bilety na pociąg na który nie chcieli nam sprzedać biletów w Żilinie – ja do Czechowic-Dziedzic, Marek gdzieś w swoje okolice.
Wsiadamy z małymi problemami – nie ma za bardzo gdzie rowerów postawić, bo pociąg ma konfigurację typowego pospiesznego, a kierownik mówi żeby w pierwszym przedsionku nie stawiać. W końcu stawiamy rowery w ostatnim przedsionku 2 klasy, co nie przeszkadza zbytnio ani konduktorom, ani pasażerom, których w pociągu jest mało. Podróż przerywają tylko 2 wizyty konduktorów.
W Czechowicach wyciągam rower, żegnam się z Markiem i jazda do domu. Noga podaje bardzo dobrze, tak że po 1.5h jestem w domu.
Zdjęcia z wyprawy:
http://picasaweb.google.com/damian.karwot/Balkany_2009
http://picasaweb.google.com/damian.karwot/Balkany_20092
Rano szybko wybywamy na stację kolejową, tam zakup biletów do Żiliny – bez problemu. W Żilinie Marek zalicza ostry wkurw – kupuje bilety na pociąg do Cadcy, okazuje się że jedzie on też do Bohumina. Pani w kasie każe mu spytać kierownika czy weźmie rowery – kierownik się zgadza, ale druga wizyta w kasie skutkuje standardowym „nie sprzedam panu biletu i co mi pan teraz zrobi”. Postanawiamy spieprzać do Skalite rowerem, ale w ostatnim momencie zauważam że za pół godziny jedzie pociąg – ryzykujemy i się udaje.
Ze Skalite rowerem przejeżdżamy do Zwardonia – jakieś 10 minut maksymalnie. Tam kupujemy BEZ ŻADNYCH PROBLEMÓW bilety na pociąg na który nie chcieli nam sprzedać biletów w Żilinie – ja do Czechowic-Dziedzic, Marek gdzieś w swoje okolice.
Wsiadamy z małymi problemami – nie ma za bardzo gdzie rowerów postawić, bo pociąg ma konfigurację typowego pospiesznego, a kierownik mówi żeby w pierwszym przedsionku nie stawiać. W końcu stawiamy rowery w ostatnim przedsionku 2 klasy, co nie przeszkadza zbytnio ani konduktorom, ani pasażerom, których w pociągu jest mało. Podróż przerywają tylko 2 wizyty konduktorów.
W Czechowicach wyciągam rower, żegnam się z Markiem i jazda do domu. Noga podaje bardzo dobrze, tak że po 1.5h jestem w domu.
Zdjęcia z wyprawy:
http://picasaweb.google.com/damian.karwot/Balkany_2009
http://picasaweb.google.com/damian.karwot/Balkany_20092