Hrobacza
Niedziela, 10 maja 2009 | dodano:10.05.2009
- DST: 152.71km
- Teren: 1.00km
- Czas: 06:42
- VAVG 22.79km/h
- VMAX 56.00km/h
- Podjazdy: 1100m
- Sprzęt: Giant
- Aktywność: Jazda na rowerze
8 rano - wyjeżdżam do Bielska coby spotkać się z Dawidem (Heming z precla). Do BB przyjeżdżam około 10:30, kilka minut i Heming przybywa. Robimy przerwę kilkuminutową (ja konsumuję kanapkę) i jedziemy do Porąbki gdzie jest umówione spotkanie z Marcusem i jeszcze jedną osobą. Od razu widzę, że Heming ma formę jak ja rok temu - niezbyt wysoką, zatem górki okołobielskie pokonujemy powoli. Po postoju na którym Dawid je żel zaczyna się dziwnym trafem zjazd :) Zjeździk dosyć konkretny, bez wysiłku dokręcam do 55 km/h. Droga do Porąbki prosta jak drut z jednym małym problemem - na jednym z rond Heming chciał jechać wojewódzką w prawo (GPS też tam prowadził), ja jednak poprowadziłem inną drogą - nieco lepszą moim zdaniem :)
Kilka minut przed 12:00 lądujemy pod delikatesami w Porąbce, gdzie czeka Marcus i kilku innych rowerzystów niezwiązanych z preclem. Spożywam loda, kupuję wodę, gdy wychodzę ze sklepu okazuje się, że przybył Radek - czwarta osoba. Krótka pogawędka i jedziemy na Hrobaczą. Podjazd jest lżejszy niż się wydawał, niemniej gdy jestem już za sklepem na podjeździe (sklep jest przy dosyć sporej stromiźmie) dzwoni Dawid że dał sobie spokój i nie pojedzie. No cóż - to nie był jego dzień, a podjazd na Hrobaczą do łatwych i płaskich nie należy (średnio 12% nachylenia przez 4 kilometry...).
Podjazd zajmuje około 40 minut + jakieś 3-4 postoje + kilka podprowadzeń - na rowerze trekkingowym z semislickami nie da się podjechać odcinków gdzie asfalt jest tylko w domyśle, a tak naprawdę jest zdarta nawierzchnia i kamienie. Niemniej Radek który jechał na rowerze górskim dał radę przejechać całą trasę, z tym że czekaliśmy na niego około 6 minut przy schronisku.
Przy schronisku postój - krótki, gdyż już na podjeździe zaczyna grzmieć. Jedziemy jeszcze obejrzeć panoramę Bielska i krzyż znajdujący się na szczycie, po czym zjeżdżamy nieco do źródełka żeby uzupełnić zapasy wody. Ze źródełka leci o tyle o ile, ale wystarczająco żeby napełnić bidony. Zjeżdżamy w dół (Radek najszybciej - ma górala). Na zjeździe Marcus prawie wypadł z trasy - było ślisko, a prędkość dosyć wysoka. Na szczęście nic się nie stało, poza lekkim poślizgiem tylnego koła.
Jedziemy do Porąbki, gdzie krótki postój robimy przy Delikatesach. Radek jedzie do domu (boi się burzy... :) ) a ja nabywam Perłę Chmielową, którą wyczaiłem na pierwszym postoju. Z Marcusem jedziemy do Łęków (Łęk?) z krótkim postojem w Kętach na wymianę baterii w GPSie. W Łękach rozdzielamy się, Marcus jedzie w swoją stronę, ja w swoją. Od razu spada mi średnia - nie dość że jadę sam (to też ma wpływ chyba...) to jeszcze wmordęwind. Do domu przybywam bez większych przebojów.
Zdjęcia
Kilka minut przed 12:00 lądujemy pod delikatesami w Porąbce, gdzie czeka Marcus i kilku innych rowerzystów niezwiązanych z preclem. Spożywam loda, kupuję wodę, gdy wychodzę ze sklepu okazuje się, że przybył Radek - czwarta osoba. Krótka pogawędka i jedziemy na Hrobaczą. Podjazd jest lżejszy niż się wydawał, niemniej gdy jestem już za sklepem na podjeździe (sklep jest przy dosyć sporej stromiźmie) dzwoni Dawid że dał sobie spokój i nie pojedzie. No cóż - to nie był jego dzień, a podjazd na Hrobaczą do łatwych i płaskich nie należy (średnio 12% nachylenia przez 4 kilometry...).
Podjazd zajmuje około 40 minut + jakieś 3-4 postoje + kilka podprowadzeń - na rowerze trekkingowym z semislickami nie da się podjechać odcinków gdzie asfalt jest tylko w domyśle, a tak naprawdę jest zdarta nawierzchnia i kamienie. Niemniej Radek który jechał na rowerze górskim dał radę przejechać całą trasę, z tym że czekaliśmy na niego około 6 minut przy schronisku.
Przy schronisku postój - krótki, gdyż już na podjeździe zaczyna grzmieć. Jedziemy jeszcze obejrzeć panoramę Bielska i krzyż znajdujący się na szczycie, po czym zjeżdżamy nieco do źródełka żeby uzupełnić zapasy wody. Ze źródełka leci o tyle o ile, ale wystarczająco żeby napełnić bidony. Zjeżdżamy w dół (Radek najszybciej - ma górala). Na zjeździe Marcus prawie wypadł z trasy - było ślisko, a prędkość dosyć wysoka. Na szczęście nic się nie stało, poza lekkim poślizgiem tylnego koła.
Jedziemy do Porąbki, gdzie krótki postój robimy przy Delikatesach. Radek jedzie do domu (boi się burzy... :) ) a ja nabywam Perłę Chmielową, którą wyczaiłem na pierwszym postoju. Z Marcusem jedziemy do Łęków (Łęk?) z krótkim postojem w Kętach na wymianę baterii w GPSie. W Łękach rozdzielamy się, Marcus jedzie w swoją stronę, ja w swoją. Od razu spada mi średnia - nie dość że jadę sam (to też ma wpływ chyba...) to jeszcze wmordęwind. Do domu przybywam bez większych przebojów.
Zdjęcia