Bałkany - dzień 1
Czwartek, 2 lipca 2009 | dodano:14.08.2009
- DST: 85.40km
- Czas: 04:25
- VAVG 19.34km/h
- VMAX 47.70km/h
- Sprzęt: Giant
- Aktywność: Jazda na rowerze
Wyjazd rowerowy do Pszczyny o godzinie 9:30. Nie obyło się bez problemów – po drodze poprawiam kilka razy wór, który notorycznie spada – w końcu wracam do sprawdzonego ustawienia „w poprzek”. W Pszczynie ląduję o 11:00, dobry człowiek pomaga mi przenieść rower przejściem nadtornym. Pociąg jak pociąg – jedzie, z ciekawostek – jeszcze w Pszczynie wsiadł facet z karbonową Meridą z pełnym XT.
Ok. 13:00 wysiadam na dworcu w Żywcu, Marek dociera dopiero 14:30. Czekamy na rynku na koniec deszczu, który niestety nie nadchodzi, zatem jedziemy w stronę Słowacji. Niestety po drodze wypadek – Marek wywala się na rynience odprowadzającej wodę czy też styku dylatacyjnym, umiejscowionym dosyć nieprzemyślanie – prawie równolegle do drogi.
Około 18 jemy obiadokolację w postaci „kociołków do syta” na przejściu granicznym w Korbielowie pod budką strażników. Zjazd do Namestova, gdzie nocujemy na tym samym polu namiotowym, na którym we wrześniu zeszłego roku nocowałem nielegalnie z Szamanem. Tym razem nocujemy legalnie, bodajże 8 euro za 2 osoby.
Zdjęcia z wyprawy:
Album na Google Photos
Ok. 13:00 wysiadam na dworcu w Żywcu, Marek dociera dopiero 14:30. Czekamy na rynku na koniec deszczu, który niestety nie nadchodzi, zatem jedziemy w stronę Słowacji. Niestety po drodze wypadek – Marek wywala się na rynience odprowadzającej wodę czy też styku dylatacyjnym, umiejscowionym dosyć nieprzemyślanie – prawie równolegle do drogi.
Około 18 jemy obiadokolację w postaci „kociołków do syta” na przejściu granicznym w Korbielowie pod budką strażników. Zjazd do Namestova, gdzie nocujemy na tym samym polu namiotowym, na którym we wrześniu zeszłego roku nocowałem nielegalnie z Szamanem. Tym razem nocujemy legalnie, bodajże 8 euro za 2 osoby.
Zdjęcia z wyprawy:
Album na Google Photos