Miasto i zepsuta przerzutka
Poniedziałek, 7 września 2009 | dodano:07.09.2009
- DST: 25.90km
- Czas: 01:03
- VAVG 24.67km/h
- VMAX 43.61km/h
- Sprzęt: Giant
- Aktywność: Jazda na rowerze
Rano poczta itp. Po południu Marcus pisze że jakbym miał czas mogę jechać do Pszczyny przekazać jego klucz koledze - zgadzam się bo i tak chciałem gdzieś jechać.
Już w Żorach coś z tyłu dziwnie dźwięczy, po chwili przerzutka tylna odmawia posłuszeństwa. Zatrzymuję się, patrzę - a tu górnego kółka nie ma :) Wnoszę rower na chodnik i podpycham trochę wstecz. Kółeczko znajduję, niestety bolca je mocującego który podstępnie się odkręcił już nie.
No cóż, dojeżdżam jakoś do domu na singlespeedzie z okrutnie małym kątem opasania tylnej zębatki (mocniejsze naciśnięcie na pedały = przeskok łańcucha), tam demontuję kółeczko z przerzutki starego górala i testuję na odcinku dom-Tesco. Działa.
Już w Żorach coś z tyłu dziwnie dźwięczy, po chwili przerzutka tylna odmawia posłuszeństwa. Zatrzymuję się, patrzę - a tu górnego kółka nie ma :) Wnoszę rower na chodnik i podpycham trochę wstecz. Kółeczko znajduję, niestety bolca je mocującego który podstępnie się odkręcił już nie.
No cóż, dojeżdżam jakoś do domu na singlespeedzie z okrutnie małym kątem opasania tylnej zębatki (mocniejsze naciśnięcie na pedały = przeskok łańcucha), tam demontuję kółeczko z przerzutki starego górala i testuję na odcinku dom-Tesco. Działa.