Bałkany - dzień 22
Czwartek, 23 lipca 2009 | dodano:14.08.2009
- DST: 109.10km
- Czas: 05:12
- VAVG 20.98km/h
- VMAX 47.70km/h
- Sprzęt: Giant
- Aktywność: Jazda na rowerze
Pobudka standardowo bardzo późno. Jedziemy znowu do rowerowego – Paweł chce kupić nóżkę, co mu się nie udaje niestety. Jedziemy zatem w stronę granicy z Serbią, po drodze tylko 1 postój – do granicy bliziutko.
Odprawa szybka i sprawna, za granicą wymieniam 10 euro na dinary, Paweł próbuje wymienić lewy ale kurs jest zabójczo niski, więc rezygnuje i robi to w pierwszym mieście za granicą, podobnie jak ja.
Samo miasto – ładne i zadbane, spory kontrast w porównaniu z miastami w Bułgarii. Niestety nie udaje się nam znaleźć restauracji ani pizzerii, więc spożywamy conieco przed sklepem. Robi się ciepło, ale nie jest duszno – droga do Pirotu znośna.
W Pirocie znowu poszukiwania pizzerii spełzają na niczym – jedna droga restauracja, więc dłuższy posiłek przed marketem. Po posiłku kierunek Nisz. Jako że robi się późno odbijamy w bok, bierzemy wodę od ludzi i jedziemy pod szkołę, gdzie jest źródełko w formie kranika. Myjemy się, nabieramy więcej wody i jedziemy na pole mijane wcześniej. Próbujemy rozbić się na ściernisku – bardzo ostre resztki źdźbeł zboża, więc cofamy się na łąkę.
Ponownie relacja nagrana przez Pawła i spać.
Odprawa szybka i sprawna, za granicą wymieniam 10 euro na dinary, Paweł próbuje wymienić lewy ale kurs jest zabójczo niski, więc rezygnuje i robi to w pierwszym mieście za granicą, podobnie jak ja.
Samo miasto – ładne i zadbane, spory kontrast w porównaniu z miastami w Bułgarii. Niestety nie udaje się nam znaleźć restauracji ani pizzerii, więc spożywamy conieco przed sklepem. Robi się ciepło, ale nie jest duszno – droga do Pirotu znośna.
W Pirocie znowu poszukiwania pizzerii spełzają na niczym – jedna droga restauracja, więc dłuższy posiłek przed marketem. Po posiłku kierunek Nisz. Jako że robi się późno odbijamy w bok, bierzemy wodę od ludzi i jedziemy pod szkołę, gdzie jest źródełko w formie kranika. Myjemy się, nabieramy więcej wody i jedziemy na pole mijane wcześniej. Próbujemy rozbić się na ściernisku – bardzo ostre resztki źdźbeł zboża, więc cofamy się na łąkę.
Ponownie relacja nagrana przez Pawła i spać.