Dookoła Tatr - dzień 2
Czwartek, 8 kwietnia 2010 | dodano:09.04.2010
- DST: 200.47km
- Teren: 7.00km
- Czas: 09:47
- VAVG 20.49km/h
- VMAX 57.60km/h
- Temp.: 13.0°C
- Kalorie: 3542kcal
- Podjazdy: 2141m
- Sprzęt: Giant
- Aktywność: Jazda na rowerze
Właściwy objazd Tatr.
Ruszamy bardzo wcześnie - pobudka 5 rano, wyjazd 6. Nie wyspałem się zbyt dobrze, no ale trudno.
Na początek powrót do Chochołowa - robimy parę zdjęć, gdyż pogoda jest bardzo dobra, już w samym Kościelisku pstrykamy Giewont. Podjazd pod granicę niezbyt trudny, aczkolwiek trochę popracować trzeba. Następnie nieco zjazdu, a później trudna przełęcz którą podjeżdżałem w zeszłym roku z Markiem. Widok z góry bardzo ładny - widać że nad Liptovskim Mikulaszem są chmury i będzie gorzej, jednak póki co słońce ładnie świeci.
Po bardzo fajnym zjeździe niestety wjeżdżamy w chmurę - od razu ochłodzenie i brzydka wilgoć. Nic to, jedziemy - niedługo przecież będziemy znowu nad tym :) W Liptovskim Hradoku postój nad Hradem (tzn. zamkiem) i atakujemy najwyższy punkt wyprawy - Strbske Pleso, pod które jedziemy drogą widokową - Cestą Slobody. Ja nad samo jezioro nie podjeżdżam (to jednak 100m w górę, a czuję że będzie i tak kiepsko), ale Michał nie przepuszcza okazji. Ja w międzyczasie bawię się przednią przerzutką która mi ociera o łańcuch - niestety pobawiłem się za mocno i później zaczęła ocierać z drugiej strony :)
Po podjeździe nagroda - szybki zjazd, na którym pstrykam pociąg jadący pod górkę o niepojętym jak dla mnie nachyleniu - aż dziwne że to jedzie... Zjeżdżamy do Spisskiej Beli gdzie robimy przerwę, następnie ostatni podjazd tego dnia - Toporecke Sedlo, niezbyt trudny, niemniej asfalt standardu rumuńskiego, tzn. chyba lepsza byłaby droga szutrowa.
Na koniec dnia jedziemy przełomem Dunajca co jest o tyle ciekawe, że nie było pewne czy dostaniemy się tamtędy do Polski. Na szczęście się udaje. Trasa ciekawa widokowo, sama nawierzchnia też niezła mimo że szuter. Niestety trasę okupuję flakiem zamiast przedniej opony zastanym przy rowerze rano.
Nocleg w Szczawnicy.
Zdjęcia z wyprawy
Ruszamy bardzo wcześnie - pobudka 5 rano, wyjazd 6. Nie wyspałem się zbyt dobrze, no ale trudno.
Na początek powrót do Chochołowa - robimy parę zdjęć, gdyż pogoda jest bardzo dobra, już w samym Kościelisku pstrykamy Giewont. Podjazd pod granicę niezbyt trudny, aczkolwiek trochę popracować trzeba. Następnie nieco zjazdu, a później trudna przełęcz którą podjeżdżałem w zeszłym roku z Markiem. Widok z góry bardzo ładny - widać że nad Liptovskim Mikulaszem są chmury i będzie gorzej, jednak póki co słońce ładnie świeci.
Po bardzo fajnym zjeździe niestety wjeżdżamy w chmurę - od razu ochłodzenie i brzydka wilgoć. Nic to, jedziemy - niedługo przecież będziemy znowu nad tym :) W Liptovskim Hradoku postój nad Hradem (tzn. zamkiem) i atakujemy najwyższy punkt wyprawy - Strbske Pleso, pod które jedziemy drogą widokową - Cestą Slobody. Ja nad samo jezioro nie podjeżdżam (to jednak 100m w górę, a czuję że będzie i tak kiepsko), ale Michał nie przepuszcza okazji. Ja w międzyczasie bawię się przednią przerzutką która mi ociera o łańcuch - niestety pobawiłem się za mocno i później zaczęła ocierać z drugiej strony :)
Po podjeździe nagroda - szybki zjazd, na którym pstrykam pociąg jadący pod górkę o niepojętym jak dla mnie nachyleniu - aż dziwne że to jedzie... Zjeżdżamy do Spisskiej Beli gdzie robimy przerwę, następnie ostatni podjazd tego dnia - Toporecke Sedlo, niezbyt trudny, niemniej asfalt standardu rumuńskiego, tzn. chyba lepsza byłaby droga szutrowa.
Na koniec dnia jedziemy przełomem Dunajca co jest o tyle ciekawe, że nie było pewne czy dostaniemy się tamtędy do Polski. Na szczęście się udaje. Trasa ciekawa widokowo, sama nawierzchnia też niezła mimo że szuter. Niestety trasę okupuję flakiem zamiast przedniej opony zastanym przy rowerze rano.
Nocleg w Szczawnicy.
Zdjęcia z wyprawy