Wpisy archiwalne w miesiącu
Kwiecień, 2010
Dystans całkowity: | 1092.02 km (w terenie 48.00 km; 4.40%) |
Czas w ruchu: | 47:49 |
Średnia prędkość: | 22.84 km/h |
Maksymalna prędkość: | 63.30 km/h |
Suma podjazdów: | 8890 m |
Suma kalorii: | 19931 kcal |
Liczba aktywności: | 16 |
Średnio na aktywność: | 68.25 km i 2h 59m |
Więcej statystyk |
Sklepy
Poniedziałek, 12 kwietnia 2010 | dodano:12.04.2010
- DST: 13.77km
- Czas: 00:36
- VAVG 22.95km/h
- VMAX 41.40km/h
- Temp.: 16.0°C
- Kalorie: 257kcal
- Aktywność: Jazda na rowerze
Z Grzegorzem najpierw do Tesco (czipsy, miałem doładować ekartę - nie wziąłem ekarty) a później Carrefour (wpłatomat).
Dookoła Tatr - dzień 3
Piątek, 9 kwietnia 2010 | dodano:09.04.2010
- DST: 119.06km
- Czas: 05:31
- VAVG 21.58km/h
- VMAX 56.90km/h
- Temp.: 12.0°C
- Kalorie: 2134kcal
- Podjazdy: 1099m
- Sprzęt: Giant
- Aktywność: Jazda na rowerze
Powrót do domu. Rano jak wspomniałem flak - Michał jedzie do sklepu, ja łatam/zmieniam dętkę z przodu. Niestety to nie koniec złej passy - przód muszę łatać jeszcze raz po wpadnięciu w dziurę, następnie w samym Krakowie wpadam tyłem w studzienkę położoną "wzdłuż" jezdni - przodem udaje mi się ominąć, niestety tył zahaczył. Gdybym nie ominął przodem pewnie nie byłbym w stanie wrzucić tego wpisu.
Trasa dzisiaj zaczyna się zjazdem, pierwszy podjazd między Kamienicą a Mszaną (przeł. Przysłop) jest w zasadzie "bez podjazdu" - łagodny, dopiero końcówka ostrzejsza, niemniej bez szału. Później zjazd aż do Mszany, gdzie robimy krótki postój na jedzenie. Droga z Dobczyc już gorsza - 2 dosyć ciężkie podjazdy, duże nachylenie daje w kość. Pod samym Krakowem już płasko, niewielkie pagórki i tyle.
Na PKP wybieram pieniądze z bankomatu (muszę oddać Michałowi za nocleg - nie miałem gotówki) i kupuję bilet do Rybnika - prognoza jest nieciekawa zatem wolę nie ryzykować przejazdu z Katowic w deszczu. Jak się okazuje już na stacji Kraków Mydlniki pada deszcz, jednak od Katowic do Rybnika chyba spokojnie. Nic to, PKP zarobiło, może znowu podwyższą jakość swoich usług :)
Zdjęcia z wyprawy
Trasa dzisiaj zaczyna się zjazdem, pierwszy podjazd między Kamienicą a Mszaną (przeł. Przysłop) jest w zasadzie "bez podjazdu" - łagodny, dopiero końcówka ostrzejsza, niemniej bez szału. Później zjazd aż do Mszany, gdzie robimy krótki postój na jedzenie. Droga z Dobczyc już gorsza - 2 dosyć ciężkie podjazdy, duże nachylenie daje w kość. Pod samym Krakowem już płasko, niewielkie pagórki i tyle.
Na PKP wybieram pieniądze z bankomatu (muszę oddać Michałowi za nocleg - nie miałem gotówki) i kupuję bilet do Rybnika - prognoza jest nieciekawa zatem wolę nie ryzykować przejazdu z Katowic w deszczu. Jak się okazuje już na stacji Kraków Mydlniki pada deszcz, jednak od Katowic do Rybnika chyba spokojnie. Nic to, PKP zarobiło, może znowu podwyższą jakość swoich usług :)
Zdjęcia z wyprawy
Dookoła Tatr - dzień 2
Czwartek, 8 kwietnia 2010 | dodano:09.04.2010
- DST: 200.47km
- Teren: 7.00km
- Czas: 09:47
- VAVG 20.49km/h
- VMAX 57.60km/h
- Temp.: 13.0°C
- Kalorie: 3542kcal
- Podjazdy: 2141m
- Sprzęt: Giant
- Aktywność: Jazda na rowerze
Właściwy objazd Tatr.
Ruszamy bardzo wcześnie - pobudka 5 rano, wyjazd 6. Nie wyspałem się zbyt dobrze, no ale trudno.
Na początek powrót do Chochołowa - robimy parę zdjęć, gdyż pogoda jest bardzo dobra, już w samym Kościelisku pstrykamy Giewont. Podjazd pod granicę niezbyt trudny, aczkolwiek trochę popracować trzeba. Następnie nieco zjazdu, a później trudna przełęcz którą podjeżdżałem w zeszłym roku z Markiem. Widok z góry bardzo ładny - widać że nad Liptovskim Mikulaszem są chmury i będzie gorzej, jednak póki co słońce ładnie świeci.
Po bardzo fajnym zjeździe niestety wjeżdżamy w chmurę - od razu ochłodzenie i brzydka wilgoć. Nic to, jedziemy - niedługo przecież będziemy znowu nad tym :) W Liptovskim Hradoku postój nad Hradem (tzn. zamkiem) i atakujemy najwyższy punkt wyprawy - Strbske Pleso, pod które jedziemy drogą widokową - Cestą Slobody. Ja nad samo jezioro nie podjeżdżam (to jednak 100m w górę, a czuję że będzie i tak kiepsko), ale Michał nie przepuszcza okazji. Ja w międzyczasie bawię się przednią przerzutką która mi ociera o łańcuch - niestety pobawiłem się za mocno i później zaczęła ocierać z drugiej strony :)
Po podjeździe nagroda - szybki zjazd, na którym pstrykam pociąg jadący pod górkę o niepojętym jak dla mnie nachyleniu - aż dziwne że to jedzie... Zjeżdżamy do Spisskiej Beli gdzie robimy przerwę, następnie ostatni podjazd tego dnia - Toporecke Sedlo, niezbyt trudny, niemniej asfalt standardu rumuńskiego, tzn. chyba lepsza byłaby droga szutrowa.
Na koniec dnia jedziemy przełomem Dunajca co jest o tyle ciekawe, że nie było pewne czy dostaniemy się tamtędy do Polski. Na szczęście się udaje. Trasa ciekawa widokowo, sama nawierzchnia też niezła mimo że szuter. Niestety trasę okupuję flakiem zamiast przedniej opony zastanym przy rowerze rano.
Nocleg w Szczawnicy.
Zdjęcia z wyprawy
Ruszamy bardzo wcześnie - pobudka 5 rano, wyjazd 6. Nie wyspałem się zbyt dobrze, no ale trudno.
Na początek powrót do Chochołowa - robimy parę zdjęć, gdyż pogoda jest bardzo dobra, już w samym Kościelisku pstrykamy Giewont. Podjazd pod granicę niezbyt trudny, aczkolwiek trochę popracować trzeba. Następnie nieco zjazdu, a później trudna przełęcz którą podjeżdżałem w zeszłym roku z Markiem. Widok z góry bardzo ładny - widać że nad Liptovskim Mikulaszem są chmury i będzie gorzej, jednak póki co słońce ładnie świeci.
Po bardzo fajnym zjeździe niestety wjeżdżamy w chmurę - od razu ochłodzenie i brzydka wilgoć. Nic to, jedziemy - niedługo przecież będziemy znowu nad tym :) W Liptovskim Hradoku postój nad Hradem (tzn. zamkiem) i atakujemy najwyższy punkt wyprawy - Strbske Pleso, pod które jedziemy drogą widokową - Cestą Slobody. Ja nad samo jezioro nie podjeżdżam (to jednak 100m w górę, a czuję że będzie i tak kiepsko), ale Michał nie przepuszcza okazji. Ja w międzyczasie bawię się przednią przerzutką która mi ociera o łańcuch - niestety pobawiłem się za mocno i później zaczęła ocierać z drugiej strony :)
Po podjeździe nagroda - szybki zjazd, na którym pstrykam pociąg jadący pod górkę o niepojętym jak dla mnie nachyleniu - aż dziwne że to jedzie... Zjeżdżamy do Spisskiej Beli gdzie robimy przerwę, następnie ostatni podjazd tego dnia - Toporecke Sedlo, niezbyt trudny, niemniej asfalt standardu rumuńskiego, tzn. chyba lepsza byłaby droga szutrowa.
Na koniec dnia jedziemy przełomem Dunajca co jest o tyle ciekawe, że nie było pewne czy dostaniemy się tamtędy do Polski. Na szczęście się udaje. Trasa ciekawa widokowo, sama nawierzchnia też niezła mimo że szuter. Niestety trasę okupuję flakiem zamiast przedniej opony zastanym przy rowerze rano.
Nocleg w Szczawnicy.
Zdjęcia z wyprawy
Dookoła Tatr - dzień 1
Środa, 7 kwietnia 2010 | dodano:09.04.2010
- DST: 140.28km
- Czas: 06:18
- VAVG 22.27km/h
- VMAX 63.30km/h
- Temp.: 15.0°C
- Kalorie: 2503kcal
- Podjazdy: 1767m
- Sprzęt: Giant
- Aktywność: Jazda na rowerze
Michał Wolff zaproponował objechać Tatry w 1 dzień - czemu nie? Jeszcze mam przerwę, więc można jeździć. Z jednego dnia co prawda zrobiły się 3 dni jazdy, no ale tak to już jest z logistyką. Wyprawa była "na lekko" - ja miałem 1 przednią sakwę napakowaną do granic możliwości (niemniej prawie wszystko się przydało - na szczęście oprócz kurtki przeciwdeszczowej) - ok. 15l i 6 kilo, Michał miał mniej - sakwę Topeaka (chyba 7l), kilogramów niewiemile.
Rano pozałatwiałem to i owo, do Bielska dojechałem pociągiem. Z Bielska do Skomielnej Białej jadę przez standardowe pagórki beskidzkie. W Skomielnej spotykam się z Michałem Wolffem, który pod sklepem naprawia naprędce rano skleconym przeze mnie bacikiem i pieruńsko ciężkim kluczem francuskim niedokręconą kasetę i jedziemy w stronę Zakopanego.
Tym razem jedziemy przez Rabkę Wyżną i Czarny Dunajec do Chochołowa, gdzie podziwiamy drewniane domy. Jako że się zmierzcha jedziemy do Kościeliska gdzie nocujemy na tej samej kwaterze co rok temu. Przed snem kolacja w pizzerii - całkiem dobra pizza (zresztą zazwyczaj jest dobra).
Zdjęcia z wyprawy
Rano pozałatwiałem to i owo, do Bielska dojechałem pociągiem. Z Bielska do Skomielnej Białej jadę przez standardowe pagórki beskidzkie. W Skomielnej spotykam się z Michałem Wolffem, który pod sklepem naprawia naprędce rano skleconym przeze mnie bacikiem i pieruńsko ciężkim kluczem francuskim niedokręconą kasetę i jedziemy w stronę Zakopanego.
Tym razem jedziemy przez Rabkę Wyżną i Czarny Dunajec do Chochołowa, gdzie podziwiamy drewniane domy. Jako że się zmierzcha jedziemy do Kościeliska gdzie nocujemy na tej samej kwaterze co rok temu. Przed snem kolacja w pizzerii - całkiem dobra pizza (zresztą zazwyczaj jest dobra).
Zdjęcia z wyprawy
Bujaków
Niedziela, 4 kwietnia 2010 | dodano:04.04.2010
- DST: 64.16km
- Teren: 1.00km
- Czas: 02:32
- VAVG 25.33km/h
- VMAX 52.80km/h
- Temp.: 16.0°C
- Kalorie: 1198kcal
- Podjazdy: 424m
- Sprzęt: Giant
- Aktywność: Jazda na rowerze
Po południu do Bujakowa znaleźć geocache - niestety nie udało się nawet podejść, bo jest ono przy kościele - akurat trwało nabożeństwo. Nic to, kiedy indziej poszukam.
W domu szybki prysznic, przebierka i na imprezę do wujostwa. Dostałem zaproszenie na wesele z osobą towarzyszącą. Ciekawe z kim :<
W domu szybki prysznic, przebierka i na imprezę do wujostwa. Dostałem zaproszenie na wesele z osobą towarzyszącą. Ciekawe z kim :<
Prawie jak złodziej :)
Czwartek, 1 kwietnia 2010 | dodano:01.04.2010
- DST: 23.04km
- Czas: 00:58
- VAVG 23.83km/h
- VMAX 35.50km/h
- Temp.: 14.0°C
- Kalorie: 435kcal
- Podjazdy: 20m
- Sprzęt: Giant
- Aktywność: Jazda na rowerze
Około 15 dzwoni Grzegorz - mam przyjechać na stadion z piłą bo zapiął rower i zgubił kluczyk. 1 kwietnia - nie chcę mu wierzyć, 3 razy oddzwaniam, w końcu się zbieram i po 45 minutach jestem z piłą na stadionie. Niestety/na szczęście przypięty, kluczyka brak :) Linka poszła w około 2 minuty.
Wieczorem wpłacić kasiurę na konto i kupić piwo/chipsy.
Dziwne - nikt mnie nie chciał zabić :)
Wieczorem wpłacić kasiurę na konto i kupić piwo/chipsy.
Dziwne - nikt mnie nie chciał zabić :)