madman

 Info

baton rowerowy bikestats.pl

 Moje rowery

Giant 27958 km

 Znajomi

wszyscy znajomi(8)

 Szukaj

 Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy madman.bikestats.pl

 Archiwum

 Linki

Wpisy archiwalne w kategorii

Grupowo

Dystans całkowity:3476.43 km (w terenie 126.00 km; 3.62%)
Czas w ruchu:183:51
Średnia prędkość:18.91 km/h
Maksymalna prędkość:72.80 km/h
Suma podjazdów:36505 m
Suma kalorii:60108 kcal
Liczba aktywności:36
Średnio na aktywność:96.57 km i 5h 06m
Więcej statystyk

Rudy z kolegami z pracy

Piątek, 22 kwietnia 2011 | dodano:23.04.2011 Kategoria 50-100, Grupowo, Rozrywkowo
  • DST: 74.03km
  • Teren: 5.00km
  • Czas: 03:59
  • VAVG 18.58km/h
  • VMAX 46.70km/h
  • Temp.: 20.0°C
  • Kalorie: 1207kcal
  • Podjazdy: 550m
  • Sprzęt: Giant
  • Aktywność: Jazda na rowerze
Jako że wolne, to ze Sławkiem i Wiolą (koledzy z pracy) umówiliśmy się na rower. Szczegółów nie podam, bo jeszcze prawo jazdy stracę :) Sporo pijstopów, do domu zygzakiem wróciłem.
We wtorek zapowiada się riplej.

Fraszka 2011

Niedziela, 27 marca 2011 | dodano:30.03.2011 Kategoria <50, Grupowo, Rozrywkowo
  • DST: 46.20km
  • Teren: 30.00km
  • Czas: 02:59
  • VAVG 15.49km/h
  • VMAX 33.90km/h
  • Temp.: 6.0°C
  • Podjazdy: 274m
  • Sprzęt: Giant
  • Aktywność: Jazda na rowerze
Rajd na orientację w miejscowości Ładza (gmina Pokój, Opolskie), wybrałem się z kolegą. Impreza udana, nieco błądzenia, zgubiłem licznik po drodze - na szczęście się znalazł, ale niestety zresetowany więc dane spisane z GPSa.

Skrzyczne 2010

Niedziela, 17 października 2010 | dodano:17.10.2010 Kategoria 50-100, Grupowo, Rozrywkowo
  • DST: 65.13km
  • Teren: 45.00km
  • Czas: 06:02
  • VAVG 10.80km/h
  • VMAX 50.20km/h
  • Temp.: 3.0°C
  • Kalorie: 1148kcal
  • Podjazdy: 2110m
  • Sprzęt: Giant
  • Aktywność: Jazda na rowerze
Ugadałem się na drugi w życiu wyjazd z Karmim z Precla. Ostatni był 2 lata temu.

Rano pobudka wcześnie, o 7 wyjazd do Żor. Na Lukoilu spotykam się z Karmim (zdaje się że 2 lata temu miał krótkie włosy), pakujemy rower z niewielkimi problemami na bagażnik i jazda do Wisły. Tam na parkingu na przełęczy Szarcula rozpakowanie, przebranie i jazda w stronę Skrzycznego. Jest chłodno, ok. 4 stopni. Trasa przyjemna, dużo jazdy, mało pchania. Niestety kolega łapie flaka, więc zdejmuje oponę (co nie jest łatwe), wkłada dętkę (ma opony UST), pompuje i jedziemy dalej.

Przyjemnie, niestety widoków zbyt ciekawych nie ma - powyżej ok. 900m wjeżdżamy w chmurę. Nielegalnie przejeżdżamy przez rezerwat Barania Góra, nie wiem dlaczego rowerzyści nie mogą się tą drogą poruszać. Niestety czzuję że nie będzie to mój dzień, nie mylę się :)

W schronisku przerwa na jedzonko i picie, krótki odpoczynek i wio dalej. Niestety jest zimno i mocno wieje, do tego wilgoć - w końcu jedziemy w chmurze. Niestety tutaj mały zonk - Karmi prowadzi, ja się nie wstrącam i nie sprawdzam i zjeżdżamy (ja "zjeżdżam", bo droga po zrywce okrutnie nierówna" nie tym żółtym szlakiem którym mieliśmy zjeżdżać. Zawracamy, ale jako że nie uśmiecha nam się wpychać rowerów starą drogą - wybieramy alternatywę. Trasa nieco dłuższa, ale i w większości przejezdna rowerem, tylko końcówka jest długaśnym podpychem (luźne kamienie, duże nachylenie - nawet Karmi pcha). Wracamy na żółty szlak, jeszcze nieco podpychu no i w końcu trafiamy na zielony, a potem właściwy żółty (który w porównaniu do błędnego jest miejscami autostradą).

Zjazd do Malinki, po drodze mijamy tyły nowej skoczni, a potem podjazd z 480 na 760m do samochodu (znany m. in. z TdP "zameczek"). Tutaj niestety dokumentnie tracę siły, postój ok. kilometr od samochodu, Karmi częstuje żelem. Trochę pomaga, ale dalej nie udaje mi się wjechać do końca, staję raz jeszcze, potem dojeżdżam. 10% na zakończenie tak intensywnego dnia bywa bolesne.

Minimalna temperatura wskazana przez licznik to 0 stopni.

Pizza w Istebnej, podwóz pod dom, relacja, obiad, piwo. Idę chyba spać.

Zdjęcia z wyjazdu (wszystkie 3) są na Picasie - kliknij w linka.

Łącko-Kraków

Niedziela, 8 sierpnia 2010 | dodano:09.08.2010 Kategoria >100, Grupowo, Rozrywkowo
  • DST: 101.14km
  • Czas: 03:56
  • VAVG 25.71km/h
  • VMAX 72.80km/h
  • Temp.: 20.0°C
  • Kalorie: 1911kcal
  • Podjazdy: 950m
  • Sprzęt: Giant
  • Aktywność: Jazda na rowerze
No cóż, maraton się skończył, a dojazdu do domu nie miałem, zatem drugi nocleg u znajomego (dzięki QSi!). Następnego dnia postanowiłem dojechać do Krakowa i stamtąd pociągiem do domu - jakoś nie miałem natchnienia całej trasy powrotnej robić rowerem.

W trasę ze mną zabrał się QSi, chciał rozjechać poprzedni dzień no i nieco sobie też pojeździć. Jechałem z nim aż do Świątnik Górnych. Po drodze na postoju sprawdziłem rozkład PKP - okazało się że miałem wcześniejszy pociąg, o 12:40 - początkowo chciałem jechać o 14:20, ale jazda dobrze szła, stwierdziłem że może zdążę, zatem podgoniliśmy nieco.

Od Świątnik w zasadzie były 2 małe podjazdy, w samym Krakowie niestety przyhamowała mnie nieco sygnalizacja i na stację Kraków Łobzów wszedłem 2 minuty przed pociągiem. Na szczęście nie było kasy i mogłem kupić bez dopłat bilet u konduktora. Przy okazji była mała sprzeczka, bo chciał wypisać bilet na rower za 5 zł, na szczęście miałem stary bilet i sprawa została wyjaśniona. A byłoby niewesoło bo w portfelu miałem 14 zł, bilet na mnie zaś kosztował 12.

II Karpacki Maraton Rowerowy

Sobota, 7 sierpnia 2010 | dodano:09.08.2010 Kategoria 50-100, Grupowo, Rozrywkowo
  • DST: 72.26km
  • Czas: 03:03
  • VAVG 23.69km/h
  • VMAX 64.90km/h
  • Temp.: 25.0°C
  • Kalorie: 1372kcal
  • Podjazdy: 1020m
  • Sprzęt: Giant
  • Aktywność: Jazda na rowerze
Rano pakujemy się w busa, ja oczywiście na foteliku Hamax jadę z tyłu.

Wynik jak na mnie standardowy - 192 minuty (lider miał 149), miejsce w kategorii wiekowej - 13 na 14, w Open 42 na 61. Zadowolony jestem przeciętnie - celowałem w 180 minut, ale okazało się że forma niestety uciekła i nie byłem w pełnej dyspozycji. Do tego trasa obfitowała w "ścianki" - niezbyt długie (np. 100m w górę), niemniej okrutnie strome, a ja ciągle mam problemy z przednią przerzutką, która niechętnie mi na małą zmienia - łańcuch spadł mi 2 razy i dawałem z buta. No a na płaskich i opadających odcinkach niestety mocny nie jestem.

Sam maraton zorganizowany IMO nierówno - system pomiaru czasu bardzo ciekawy (na koniec dostaje się wydruk z międzyczasami), natomiast trasa oznakowana bardzo kiepsko, ludzie często się gubili, na 2 sektorze miałem czas lepszy niż czołówka :)

Po maratonie w Łącku jedziemy jeszcze samochodem obejrzeć premię górską TdP. Niestety po przyjeździe najpierw mogliśmy podziwiać plecy ucieczki :) Reszta dojechała za jakieś 5 minut. Ciekawe wydarzenie, kibice nawet dopisali.

Miki się pakuje © MadMan

Tour de Pologne 2010 - premia górska © MadMan


Červený Kláštor

Piątek, 6 sierpnia 2010 | dodano:09.08.2010 Kategoria 50-100, Grupowo, Rozrywkowo
  • DST: 75.00km
  • Teren: 15.00km
  • Czas: 03:00
  • VAVG 25.00km/h
  • VMAX 63.25km/h
  • Temp.: 20.0°C
  • Podjazdy: 260m
  • Sprzęt: Giant
  • Aktywność: Jazda na rowerze
Jako że dojazd na maraton do Nowego Sącza był dla mnie problematyczny - kolega z Łącka zaproponował nocleg. Skorzystałem oczywiście, ale jako że w Łącku byłem (razem z kolegą Mikim i jego dziewczyną Gosią) około 15 - mieliśmy czas przekręcić do Czechosłowacji przełomem Dunajca.

Tempo raczej niespieszne, wycieczka na 67 km (reszta to ranny dojazd do stacji w Rybniku i Krakowie, niestety wieczorem nie spisałem licznika). Sam klasztor oglądałem już w tym roku, tym razem nieco dokładniej, no i podjechaliśmy pod schronisko po polskiej stronie.

Niestety wracając złapał nas deszcz - najpierw lekko kropiło, jakieś 5 km od Łącka zaczęło mocniej padać, i niestety nieco zmokliśmy.

Szczawnica - most © MadMan

Początek Przełomu Dunajca © MadMan

Trzy Korony z kempingu © MadMan

Kładka do Sromowiec © MadMan


Ukraina dzień 7

Piątek, 23 lipca 2010 | dodano:25.07.2010 Kategoria >100, Grupowo, Rozrywkowo
  • DST: 111.61km
  • Czas: 05:38
  • VAVG 19.81km/h
  • VMAX 57.00km/h
  • Temp.: 28.0°C
  • Kalorie: 1981kcal
  • Podjazdy: 1450m
  • Sprzęt: Giant
  • Aktywność: Jazda na rowerze
Pobudka o standardowej godzinie, zbieramy się sprawnie, niestety na zjeździe za obozem rower zaczyna mi jechać zygzakiem - okazuje się że z tyłu zeszło mi prawie całe powietrze. Szukam dziury w dętce, niestety nie znajduję, z opony wyjmuję malutki drucik - to on zrobił dziurkę w dętce. Jako że nie chce mi się bawić w szukanie - zakładam zapasową dętkę i jedziemy dalej. Podjazdy tego dnia są konkretne, za Hranovnicą w kierunku Popradu zaskakuje nas nieco objazd, ale jedziemy normalnie - jak się okazuje połowa jezdni się zsunęła ze zbocza i służby to naprawiają, my przejeżdżamy bez problemu.

W Popradzie postój, dalej niestety musimy dosyć mocno gonić - w końcu po 16 jest pociąg. Na szczęście podjazdy mimo że długie to niezbyt męczące, prawie nie używam małej zębatki (raz wrzuciłem). Pogoda bardzo zmienna - co chwilę deszcz, następnie słońce i tak w kółko. Na szczęście mocniejszy deszcz tylko raz.

W Zakopanem jesteśmy ok. 15:40, zatem mamy dobre 40 minut zapasu. Kupuję bilet co chwilę trwa (system sprzedaży strasznie zamula kasjerce), małe zakupy na drogę i do pociągu.

W Krakowie żegnam się z Michałem i czekam na pociąg do Katowic - ma 30 minut opóźnienia, ale dzięki temu nie czekam zbyt długo na pociąg do Rybnika. W samym pociągu Kraków-Katowice spotykam rowerzystę który też wraca z wyprawy - całkiem miło się gawędzi, nie nudzę się dzięki temu. W domu ląduję krótko przed północą, szybka kąpiel i spać.

Zdjęcia z wyprawy

Ukraina dzień 6

Czwartek, 22 lipca 2010 | dodano:25.07.2010 Kategoria >100, Grupowo, Rozrywkowo
  • DST: 121.77km
  • Teren: 6.00km
  • Czas: 07:10
  • VAVG 16.99km/h
  • VMAX 55.90km/h
  • Temp.: 30.0°C
  • Kalorie: 2238kcal
  • Podjazdy: 2080m
  • Sprzęt: Giant
  • Aktywność: Jazda na rowerze
Pobudka szybciej niż zwykle - chcemy dojechać do Kralovej Holi jak najprędzej żeby podjechać w znośnych temperaturach. Wyjazd 7:10, jedzie się bardzo dobrze - jest chłodno, ale nie zimno. Kilometrów ubywa bo póki co w miarę płasko, na Słowacji zaczynają się łagodne pagórki. Postój w Revucy pod Lidlem - łapie nas akurat ulewa, idealny czas na nią bo nie tracimy zbytnio czasu. Po tym deszczu pogoda była cały dzień w miarę OK.

Za Muraniem zaczynają się porządne górki, zostaję na podjeździe z tyłu, na szczycie Michała nie ma - jadę zatem dalej do Szumiaca. Pod same miasto raczej ostra ściana, dostaję SMSa że Michał czeka na rynku - za parę minut się zjawiam i ja. Dłuższa przerwa i zakupy, sakwy zostawiamy w miejscowym barze i jazda na Kralovą Holę.

Nawet na lekko łatwo nie jest - nachylenia ciągle w okolicach 10%, na początkowych 500m szuter, później dziurawy asfalt. Zatrzymuję się często - coraz mocniej serce wali od jednak rzadszego powietrza, do tego ładne widoki - przy okazji robię zdjęcia. Ostatnie 300m podjazdu bardzo widokowe, bo odsłonięte - na szczęście słońce nie prażyło zbyt mocno. Dobrze widać wieżę na szczycie, która robi się coraz większa...

Szczyt zdobywam jakieś 15 minut po Michale, zatem źle nie jest - sam podjazd zajmuje prawie 2h. Krótka przerwa, zdjęcia i zjazd - najpierw względnie OK, ale szuter daje nieco w kość nadgarstkom, do tego nie da się na slickach rozpędzić. W barze odbieramy rzeczy i kupujemy coś - ja piwo, Michał colę, w końcu trochę głupio nie kupić... Piwo nieco kopie, ale obóz rozbijamy pod miastem, jest z niego piękny widok na Kralovą. Wada miejscówki - spory spad wzdłużny, w namiocie ciągle się zsuwam w dół.

Zdjęcia z wyprawy

Ukraina dzień 5

Środa, 21 lipca 2010 | dodano:25.07.2010 Kategoria >100, Grupowo, Rozrywkowo
  • DST: 189.17km
  • Czas: 08:01
  • VAVG 23.60km/h
  • VMAX 48.50km/h
  • Temp.: 33.0°C
  • Kalorie: 3493kcal
  • Podjazdy: 279m
  • Sprzęt: Giant
  • Aktywność: Jazda na rowerze
Rano obok przejeżdżają rolnicy, niemniej problemów z ich strony brak. Dzień jest płaski jak stół, co widać na altimetrze - po 100 km jest jakieś 40m podjazdu. Na szczęście przed Tokajem zaczynają się jakieś pagórki. W samym Tokaju postój, spotykam Polaków, podziwiają że tyle przejechaliśmy. Kilometry lecą dalej, niemniej coś zaczyna mnie boleć zadek, a Michała kolano.

Nocleg jakieś 15 km od granicy ze Słowacją zaraz przy linii kolejowej. Jutro górki!

Zdjęcia z wyprawy

Ukraina dzień 4

Wtorek, 20 lipca 2010 | dodano:25.07.2010 Kategoria >100, Grupowo, Rozrywkowo
  • DST: 172.09km
  • Czas: 07:37
  • VAVG 22.59km/h
  • VMAX 48.90km/h
  • Temp.: 30.0°C
  • Kalorie: 3155kcal
  • Podjazdy: 687m
  • Sprzęt: Giant
  • Aktywność: Jazda na rowerze
Rano Marcin źle się czuje - jemu chyba woda zaszkodziła. Zaczynamy od podróży na granicę - przejście oznaczone bardzo kiepsko, jednak lokalni wskazują gdzie jest. Ukraiński celnik sprawia jakieś dziwne problemy, ale w końcu przejeżdżamy. Część rumuńska przejścia już bez problemu. Droga od razu robi się lepsza, niestety w Sighetu Marmatei rodzielamy się - Marcin z Grześkiem jadą dalej na południe do Baia Mare, my z Michałem odbijamy na zachód, w kierunku Satu Mare i granicy z Węgrami.

Niedaleko za Sigietem, w miejscowości Sapanta, odwiedzamy "Wesoły cmentarz" - groby na nim są bardzo nietypowe, malowane, z rysunkami i jakimś tekstem - zapewne o zmarłym, niestety moja znajomość rumuńskiego jest bardzo ograniczona. Wstęp - 5 lei, niemniej chyba warto.

Dalsza część trasy - podjazd na jedyną większą w tym dniu przełęcz, raczej łatwa, ale na górze zaczyna padać. Zbroimy się i zjazd - jest ciekawe zjawisko, w miejscu gdzie stoimy już nie pada, 20m dalej ściana deszczu. Podobnie na serpentynach - na części dalej od gór sucho, na części okołogórskiej mokro (a serpentyny nie są zbyt szeroko poprowadzone). Lekko kropi podczas dalszej jazdy, ale da się przeżyć, deszcz tym razem nas oszczędza. Za kilkadziesiąt km kolejny podjazd, bardzo niewielki, po nim już płasko jak na Węgrzech aż do granicy.

Nieprzyjemna sytuacja z cyganami - obrzucają nas czymś, mnie na szczęście pociski mijają, Michał chyba dostał w sakwę. Kontrola paszportowa na granicy - ja pokazuję tylko dowód i jadę dalej, do 3 już tego dnia kraju. Krótka kąpiel przy hydrancie, biwak między wiśniami.

Zdjęcia z wyprawy